Dzisiaj wpis o którym myślałam przez długi czas. Myślałam czy go dodać czy też nie. Ale stwierdziłam że może komuś się to przyda, że może ktoś miał taki problem jak ja.
Zacznę od tego że przez jakieś 4 lata nosiłam tipsy żelowe. Nosiłam, za jakiś czas ściągałam i zakładałam od nowa. I tak przez 4 lata. Robiłam to sama ponieważ od dawna mnie to interesuje. Byłam sama sobie królikiem doświadczalnym i nie raz zdarzyło mi się przepiłować paznokcie...
W październiku 2012 zdecydowałam że chcę zapuścić swoje naturalne paznokcie. Jednak co naturalne to naturalne - tak uważam.
Paznokcie po zdjęciu żelu były cienkie jak papier, łamliwe. Ich stan był straszny (co możecie zobaczyć na zdjęciach). Skróciłam je maxymalnie.
Dodam że od października jeszcze całkowicie paznokcie mi nie wyrosły. Końcówki mam jeszcze z dawnego czasu. Ale już za niedługo się to zmieni - mam nadzieję.
Musze też się przyznać że do 18 roku swojego życia strasznie obgryzałam paznokcie. Aż do krwi. Bleeeee.
W kilku punktach napiszę co robiłam przez 11 tygodni trwania kuracji paznokciowej.
1. Paznokcie przez czas kuracji miałam zawsze pomalowane lakierem. Na początku były to jasne kolory by paznokcie nie rzucały się za bardzo w oczy. Lakier dawał dodatkową ochronę.
2. Odżywka. Pod każdy lakier nakładałam odżywkę. Jedną lub dwie warstwy. Na początku używałam Eveline 8w1 jednak szybko zmieniłam ją na Nail Tek Foundation II. Czytałam że wielu osobom Eveline zrobiło krzywdę a ja nie chciałam by moje paznokcie wyglądały gorzej niż wyglądały. Dodam że lakier zmieniałam co 2-3 dni i tak samo aplikowałam odżywkę. Teraz również pod każdy lakier kładę odżywkę. Aktualnie jest to Sally Hansen Maximum Growth.
4. Raz w tygodniu robiłam kąpiel paznokci w gorącej oliwie z oliwek, olejku rycynowym i cytrynie. Kąpiel ta wzmacnia paznokcie. Ja zauważyłam już to po pierwszym zastosowaniu.
5. Trzy razy dziennie wsmarowywałam w paznokcie i skórki olejek rycynowy. Nawet gdy miałam pomalowane paznokcie robiłam to. Na pewno nie zaszkodziło to moim paznokciom :)
6. Na noc wsmarowywałam w paznokcie i skórki oliwkę. Gdy paznokcie stały się dłuższe oliwkę aplikowałam również pod paznokcie. Robi się to dlatego by brzegi paznokcia nie zawijały się do środka.
7. Kilka razy dziennie wsmarowuję krem w dłonie, paznokcie i skórki. Myślę że jakieś 10-15 razy dziennie. To takie moje małe uzależnienie.
I to wszystko. Nie łykałam żadnych suplementów diety ponieważ jestem temu przeciwna.
Aktualnie z tych wszystkich wymienionych punktów jedynie używam odżywki pod każdy lakier, na noc aplikuję oliwkę, no i smaruję dłonie kremem.
Moje paznokcie w bardzo szybkim tempie urosły. Stały się również twarde, mocne, elastyczne i bardzo szybko rosną. Dodam że nie lubię u siebie bardzo długich paznokci, przeszkadza mi to dlatego raz w tygodniu muszę je piłować bo mnie wkurzają :) Oczywiście jak każdemu zdarza mi się złamać paznokcia co mnie niesamowicie denerwuje. Zazwyczaj łamią mi się boki paznokci dlatego zastanawiam się czy nie zmienić ich kształtu na migdał. Największy problem mam z kciukami i paznokciem środkowym u prawej ręki. Łamią mi się co chwilę.
Ale aktualnie z moich paznokci jestem bardzo zadowolona, nie myślałam że w tak krótkim czasie dojdą do siebie.
Myślę że największy wpływ na ich obecny stan miała odżywka Nail Tek Foundation II.
Dodam też że zazwyczaj raz w tygodniu piłowałam paznokcie, ponieważ chciałam im nadać kwadratowy kształt.
To chyba tyle. Mam nadzieję że o niczym nie zapomniałam.
Jeśli macie do polecenia jakąś fajną odżywkę do paznokci to piszcie. Moja z Sally Hansen już się powoli kończy i trzeba zakupić coś nowego :)
Jestem niesamowicie zadowolona że udało mi się porzucić tipsy i zapuścić swoje naturalne paznokcie. Gdyby nie to nie byłoby mnie tu z Wami...
Zostawiam Was ze zdjęciami. Jak widzicie moje paznokcie nie zawsze wyglądały tak jak wyglądają teraz. Dziękuję Wam za wszystkie komplementy i komentarze ich dotyczące.
Pierwsze zdjęcie jest przed kuracją a ostatnie po 11 tygodniach jej trwania.
Pozdrawiam :*